Chcesz kupić gotowy i działający sklep internetowy? Sklep, który w przeszłości był jednym z liderów rynku. Więcej – możesz kupić kilka sklepów – konkretnie 2 apteki i drogerię. I to za śmieszną cenę 50 000 zł – kwoty, której w dzisiejszy realiach średniej wielkości agencji interaktywnej nie wystarczyłoby na jeden, dosyć przeciętny serwis. Brzmi dobrze? Niestety – w ten smutny sposób kończy się historia jednego z liderów rynku aptek internetowych w Polsce. Czy ktoś kupi i zreaktywuje markę Domzdrowia.pl?
Z wysokiego konia spada się boleśnie. Kiedyś marka Domzdrowia rozpalała wyobraźnię inwestorów i praktyków branży, kreowała rzeczywistość rynku farmaceutycznego i wprowadzała rozwiązania zbliżające nas do Europy. Szerokością asortymentu, niskimi cenami i dostępnością leków na receptę wprawiała pacjentów w stan euforii a konkurencję w panikę. W związku z ogromną determinacją założyciela firmy i zarządu, Izby aptekarskie i inspekcje postawiły temat aptek internetowych na równi z aptekami tylko dla farmaceutów, zakazem reklamy aptek, terytorialnym ograniczeniem ilości podmiotów aptecznych i kilkoma innymi topowymi sprawami, którymi się zajmują. Nie minęło nawet 10 lat od tamtego czasu, a Domzdrowia to nic nie znaczący wrak sklepu internetowego, po przegranych bojach prawnych, wystawiony przez inwestora, z fatalnymi opiniami na niezależnych serwisach.
W ostatnich tygodniach, syndyk ratując co się da, wystawił Gotowy i działający sklep na sprzedaż za śmieszną sumę minimum 50 000 zł. Śmiesznie małą dlatego, że przy debiucie giełdowym Domzdrowia wyceniany był na blisko 15 mln zł. Śmiesznie dużą – gdyż obecnie nie wiadomo nawet co jest przedmiotem sprzedaży. Z tego, co możemy się domyślać, to co pozostało warte jest może symboliczną złotówkę.
To już nie pierwszy raz, gdy syndyk wystawia na sprzedaż aptekę internetową – wcześniej można było kupić np. Apteki Medyczne w wersji online. I nie pierwszy raz robi to nieudolnie. Potencjalny Klient kupuje kota w worku – brak jakichkolwiek danych o wartościowych z punktu widzenia e-commerce parametrach – stałych Klientach, odwiedzalności strony, wielkości bazy mailingowej, średnim obrocie, wartości koszyka, powtarzalności zamówień. Na zadane pytania syndyk albo nie odpowiada wcale, albo zbywa kłopotliwym milczeniem i ofertowym KUP ZNANY I GOTOWY DZIAŁAJĄCY SKLEP! O kompletnej ignorancji syndyka świadczy fakt, że działającą witrynę, z ruchem, przyjmującą zamówienia ot tak wyłącza na miesiąc i publikuje swoje ogłoszenie.
Oczywiście przypadek Domzdrowia.pl to nie pierwszy i nie ostatni upadek apteki internetowej – co miesiąc obserwujemy zamykanie się kolejnych. Jest to jednak przypadek spektakularny, gdyż na nim wykreował się cały rynek, wyceniany dzisiaj na 280-300 mln zł rocznie. Sądzę, że gdyby dało się cofnąć czas, można wymienić kilka głównych przyczyn zaistniałej sytuacji:
- wyniszczające boje prawne – kosztowały małą skądinąd firmę ogromne pieniądze i cenny czas. Korzyści wizerunkowe i PRowe były spore, ale wydaje się, że niewspółmierne do wydatków
- zbyt agresywna polityka cenowa konkurencji – od wielu lat, praktycznie nikt na rynku nie liczy rentowności samej e-apteki, wrzucając ją do jednego worka z posiadanymi aptekami tradycyjnymi. W większości firm witryna internetowa służy jedynie do „wypychania nadmiaru towaru” z apteki tradycyjnej, nawet bez marży. Dzięki temu główny biznes lepiej funkcjonuje. Apteka wyłącznie internetowa, która musi zarobić na sprzedaży w sieci, w konfrontacji z taką konkurencją jest praktycznie bez szans
- brak oparcia w stabilnej sieci aptek lub tworzenia własnej sieci – jedną z większych korzyści dla pacjentów są bezpłatne odbiory osobiste (patrz świetnie działający model doz.pl mimo wysokich cen). Wdrożenie ich, albo poprzez otwieranie własnych aptek, albo w modelu podobnym do morele.net miało szanse na istotny sukces rynkowy. Nie bez znaczenia również dla inwestorów, dla których biznes nabierałby skali, stabilności a do wyceny wliczałyby się wartości mniej „wirtualne”
- tworzenie biznesu z nastawieniem „pod inwestorów”, ze wsparciem funduszu – dopływ gotówki z zewnątrz oznacza często poluzowane wydatki. W branży internetowej fundusz inwestycyjny często kończy się spektakularną klapą. Z tych pieniędzy niestety trzeba się dobrze rozliczyć.
- zbyt mały nacisk na obsługę Klienta – przy mniejszej ilości przesyłek logistyka funkcjonowała znajomicie. Rozszerzanie biznesu stopniowo pogarszało te procesy. Pojawiały się głosy (m.in. w niezależnych serwisach opiniujących) o coraz gorszej obsłudze Klienta. Oczywiście nie tylko Domzdrowia ma ten problem (miała go również m.in. apteka Gemini), ale trzeba umieć mu w porę zaradzić
- bardzo wolny rozwój rynku aptek internetowych – prognozy z 2004 roku mówiły, że w ciągu kilku lat e-apteki zagospodarują 5%, nawet 7% rynku OTC. Dzisiaj wiadomo, że jest to zaledwie 1, może 2% i praktycznie nie rośnie. Pacjenci w Polsce nie do końca przekonali się o wyjątkowości e-zakupów farmaceutyków.
Było zapewne jeszcze kilka innych powodów dla którego zamiast stabilnej, dobrze prosperującej apteki mamy pozostałości za przesadną cenę 50 000 pln. Czy znajdzie się ktoś chętny?
3 komentarze
Rafał
Na początku Domzdrowia nie był drogi – ale to był czas 2004-2005. W pewnym momencie trzeba było zacząć patrzeć na wyniki a brak oparcia w sieci i dużej masy zakupowej to brak realnej konkurencji cenowej. Pełna zgoda co do aspektów prawnych – ale nie wiemy co by było, gdyby się udało 🙂 Z marżą nie dyskutuję – masz większe doświadczenie, choć nie znam apteki która precyzyjnie rozlicza aptekę internetową jako “zorganizowaną część przedsiębiorstwa” – innymi słowy – niewiele kto liczy ile czasu poświęca technik na aptekę internetową a ile na zwykłą. A gdyby to policzyć, marża mogłaby być na poziomie oparów.
Nie zgodzę się tylko z jednym zdaniem: “Szerokością asortymentu, niskimi cenami i dostępnością leków na receptę wprawiała pacjentów w stan euforii a konkurencję w paniki” – co jak co ale DomZdrowia zawsze był drogi.
no i może jeszcze z tym, że DOZ.pl nie jest apteką internetową bo nie ma tam sprzedaży wysyłkowej. Skupia wiele podmiotów (setki) realizujących zamówienia metodą tradycyjną w całym kraju. (ale już poza PL nie )
Brnięcie DomuZdrowia w Rx-owe potyczki z WIFami i GIFami gdy konkurencja swobodnie rozwinęła skrzydła na OTC to był wg mnie stracony czas i pieniądz.
No i na koniec – sprzedaże w niskich cenach u konkurentów nie są na poziomie “oparów marży”. Zapewniam 🙂
Pozdrowienia ! 🙂
Domeny są warte może 10 tys. Reszta jest bez wartości. Baza klientów nie do wykorzystania przez inny podmiot… no chyba, że chcemy sobie ściągnąć na kark GIODO. Swoją drogą, rynek internetowy farmaceutyków w Polsce jest chory. Prowadzenie sprzedaży czegokolwiek z marżą na poziomie 2-3% to głupota i dopraszanie się o takie właśnie sytuacje.
Administrator danych osobowych, którym jest ADGLOW Sp. z o.o. , os. Złotego Wieku 55/58, 31-618 Kraków, KRS 0000529257, NIP: 678-315-18-17, REGON 123196717, informuje, że dane osobowe będą wykorzystywane jedynie w celu zamieszczenia komentarza. Więcej informacji nt. o przetwarzaniu danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.